Myśl o tym, że po raz kolejny kogoś zraniłam doprowadzała mnie do szaleństwa. Od godziny leżałam bez ruchu na łóżku. Opuściłam śniadanie i zajęcia, które zaczęły się piętnaście minut temu. Miałam jakieś cholerne déjà vu. Dwa miesiące po śmierci matki mój najlepszy przyjaciel Nick wyznał mi miłość. A teraz Nate, zapraszający mnie na randkę. Nie chce żeby stało się tak jak z Nick'iem, który od chwili kiedy powiedziałam mu, że nic do niego nie czuje zaczął mnie unikać. Nie mogę stracić także Nate'a, bo zależy mi na nim jako przyjacielu. Czy to wszystko musi być takie trudne?
Pisanie przerwał mi dźwięk mojego telefonu. Schowałam pamiętnik do jego tymczasowego, stałego miejsca - szuflady i wstałam z łóżka udając się w stronę telefonu. Był to sms od Miley:
"Jane, gdzie ty jesteś? Zajęcia się zaczęły, a Ciebie nadal nie ma. Martwię się, M."
Do Miley:
"Źle się czuję, nie będzie mnie dzisiaj."
Oczywiście choroba była ściemą, bałam się, że na zajęciach spotkam Nate'a. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać w jego towarzystwie. Przebrałam się w czarny dres, zabrałam Mp3 i poszłam pobiegać. Bieganie mnie uzależniło, sprawiało, że wszystkie negatywne emocje znikały. A po za tym, było dobre dla zdrowia.
***
Dwie godziny później.
Wyjęłam słuchawki z uszu i schowałam Mp3 do kieszeni. Zaliczyłam ostatnie schody prowadzące do ośrodka i otworzyłam duże, szklane drzwi wejściowe. Moim oczom ukazał się nie kto inny jak Nate, rozmawiający z jakąś blondynką. Szybki jest, no ale w końcu dostał ode mnie kosza. Byłam lekko wkurzona, ale na siebie, że w ogóle gdzieś z nim wyszłam. Bez słowa minęłam ich i udałam się w stronę windy. Zauważył mnie.
Wyjęłam słuchawki z uszu i schowałam Mp3 do kieszeni. Zaliczyłam ostatnie schody prowadzące do ośrodka i otworzyłam duże, szklane drzwi wejściowe. Moim oczom ukazał się nie kto inny jak Nate, rozmawiający z jakąś blondynką. Szybki jest, no ale w końcu dostał ode mnie kosza. Byłam lekko wkurzona, ale na siebie, że w ogóle gdzieś z nim wyszłam. Bez słowa minęłam ich i udałam się w stronę windy. Zauważył mnie.
-Jane, czekaj. To nie jest tak jak myślisz! - biegł w moją stronę.
-O Nate, nie zauważyłam Cię. - skłamałam.
-Ta dziewczyna, to.. Nic mnie z nią nie łączy. - zapewniał.
-Nie wiem po co mi się tłumaczysz. - odparłam naciskając przycisk windy.
-Po prostu nie chciałem, żebyś myślała.
-Że już masz nową pannę? - dokończyłam za niego.
Pokiwał twierdząco głową, w czasie kiedy drzwi windy otworzyły się. Przez chwilę się zawahałam, wchodzić czy nie?
-Wydaję mi się, że źle zaczęliśmy. - mówiłam - Jestem Jane. - podałam mu rękę.
-A ja Nate, miło Cię poznać. - uścisnął moją dłoń.
-No to w takim razie zapraszam Cię na spacer, żebyśmy się lepiej poznali. - zaproponował.
-Pod jednym warunkiem. Pamiętaj, że za trzy dni wyjeżdżam. Nie chce żadnych głupich propozycji z twojej strony.
-Oczywiście. O dwudziestej przed ośrodkiem. - odpowiedział. Pocałował mnie w policzek i odszedł.
***
Dochodziła osiemnasta. Siedziałam na wiklinowym krześle, na balkonie. Byłam w trakcie malowania paznokci, kiedy usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami. Nie był to kto inny jak Miley.
-Kogo tu przywiało.. - zaśmiałam się do przyjaciółki.
-Gadaj. - powiedziała opierając się o poręcz.
-O czym to znowu? - zapytałam.
-Ty i Nate. Usłyszałam, zupełnie przypadkowo, - zapewniała - że się gdzieś wybieracie?
-No można tak powiedzieć. - odpowiedziałam malując ostatniego paznokcia.
-Czemu nic o tym nie wiem?
-Jakoś tak się złożyło - odparłam.
-Przestań się nade mną znęcać i opowiadaj - powiedziała podekscytowana.
***
Stałam, tak jak wcześniej umówiłam się z Nate'em, przed hotelem. Ubrana w dżinsową koszulę i białe, koronkowe spodenki z brązowym paskiem. Dwie po dwudziestej, zerknęłam na wyświetlacz telefonu.
-Cześć! - usłyszałam głos.
Odwróciłam się i ujrzałam Nate'a z bukiecikiem czerwonych róż.
-Przepraszam, że tak długo ale była kolejka w kwiaciarni. Wręczył mi do ręki kwiaty.
-A to z jakiej okazji? - zapytałam.
-A czy musi być jakaś okazja? - odparł.
---
No i jest kolejny :)
Chciałybyście żebym pisała też z punktu widzenia innych bohaterów?
Kolejny rozdział najprawdopodobniej w niedzielę.
Czytasz=komentujesz.
-No to w takim razie zapraszam Cię na spacer, żebyśmy się lepiej poznali. - zaproponował.
-Pod jednym warunkiem. Pamiętaj, że za trzy dni wyjeżdżam. Nie chce żadnych głupich propozycji z twojej strony.
-Oczywiście. O dwudziestej przed ośrodkiem. - odpowiedział. Pocałował mnie w policzek i odszedł.
***
Dochodziła osiemnasta. Siedziałam na wiklinowym krześle, na balkonie. Byłam w trakcie malowania paznokci, kiedy usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami. Nie był to kto inny jak Miley.
-Kogo tu przywiało.. - zaśmiałam się do przyjaciółki.
-Gadaj. - powiedziała opierając się o poręcz.
-O czym to znowu? - zapytałam.
-Ty i Nate. Usłyszałam, zupełnie przypadkowo, - zapewniała - że się gdzieś wybieracie?
-No można tak powiedzieć. - odpowiedziałam malując ostatniego paznokcia.
-Czemu nic o tym nie wiem?
-Jakoś tak się złożyło - odparłam.
-Przestań się nade mną znęcać i opowiadaj - powiedziała podekscytowana.
***
Stałam, tak jak wcześniej umówiłam się z Nate'em, przed hotelem. Ubrana w dżinsową koszulę i białe, koronkowe spodenki z brązowym paskiem. Dwie po dwudziestej, zerknęłam na wyświetlacz telefonu.
-Cześć! - usłyszałam głos.
Odwróciłam się i ujrzałam Nate'a z bukiecikiem czerwonych róż.
-Przepraszam, że tak długo ale była kolejka w kwiaciarni. Wręczył mi do ręki kwiaty.
-A to z jakiej okazji? - zapytałam.
-A czy musi być jakaś okazja? - odparł.
---
No i jest kolejny :)
Chciałybyście żebym pisała też z punktu widzenia innych bohaterów?
Kolejny rozdział najprawdopodobniej w niedzielę.
Czytasz=komentujesz.
Świetnie! Piszesz naprawdę bardzo ciekawie. Dobrze, że Nat i Jane zaczęli wszystko od nowa. Dziewczyna traktuje go jak przyjaciela i trzeba zrozumieć, że martwi się, że może go stracić. Czekam na next, bo to co piszesz wciąga ;D Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńAwww jak słodko ^^ dobrze, że między nimi się zaczeło dobrze układać, bo Nate, wydaję się być fajnym chłopakiem ;) czekam na nexta i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNa początek to śliczny zestaw ! ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że spotkała się z Nate'em. Słodko <3 ;)
Pięknie piszesz, tak luźno i lekko. Fajnie się czyta.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa dalszej części ;). Bukiecik róż okazał się idealnym zakończeniem.
Oby tak dalej! y-s-s-a.blogspot.com
Hej. Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńBardzo Cię przepraszam, że komentuję dopiero dzisiaj. Ale ostatnio się już pogubiłam z tymi wszystkimi blogami. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
Uuu, Jane była chyba troszkę zazdrosna, gdy zobaczyła Nate'a z tamtą blondynką. Może ona czuje do niego coś więcej, niż tylko przyjaźń. Tylko jeszcze o tym nie wie.
Fajnie, że zaczęli swoją znajomość na nowo. To jest dobre rozwiązanie.
Bukiecik czerwonych róż. Jakie to słodkie :)
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Ubóstwiam Twoje opowiadanie. Życzę weny.
Ściskam, Maarit :*
love-of-accident.blogspot.com
Jak zwykle fajny rozdział :) Szkoda, że Jane traktuje Nate'a tylko jak przyjaciela... No, ale ty tu jesteś autorką!
OdpowiedzUsuńhttp://cos-dla-romantyczek.blogspot.com/