17 sierpnia 2013

10. To nie szczęście daje uśmiech, to uśmiech daje szczęście.

30 lipca
Razem z Miley spędzałyśmy dzisiejsze popołudnie w parku, niedaleko ośrodka. Od godziny siedziałyśmy na chuśtawkach wspominając wtorkowy wypad na plażę.
-A pamiętasz jak Chad rozwalił swojego delfina? - mówiła Miley
-No tak, w końcu nikt nie kazał mu pływać na nim przy skałkach. To było wiadome, że prędzej czy później go przebije. - oznajmiłam upijając łyk mojego ulubionego, bananowego soku.
-A jego mina..bezcenna.
Wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
-Właśnie M., musisz koniecznie do mnie przyjechać! Najlepiej jeszcze w te wakacje. - powiedziałam.
-Ty do mnie też. W końcu poznasz George'a (chłopak Miley).
- A ty moich znajomych, Mary, Ben'a, Skye. - wymieniałam.
-Wątpię, że Emily mnie polubi. Ale może być ciekawie. - zaśmiała się.
-Miley! Nie mów tak o niej. Ona wcale taka nie jest. Po prostu lubi mieć wszystko pod kontrolą. - odpowiedziałam.
-No na pewno lubi mieć Ciebie pod kontrolą. - mówiła. - A jak już mówimy o tym, to ty powinnaś mieć Nate'a pod kontrolą.
-I znowu zaczynasz? -odparłam marszcząc brwi.
-No co? Czy ty tego nie widzisz, że mu się podobasz? - zawołała.
Oczy wszystkich ludzi, którzy znajdowali się w parku zwróciły się w naszą stronę.
-Miley, możesz troszeczkę ciszej. Wszyscy się na nas patrzą. - szepnęłam.
Moja towarzyszka po raz kolejny wybuchnęła śmiechem.
-No i co z tego. I tak nikt nas tu nie zna. - zeskoczyła z chuśtawki. -Zbieramy się? - Miley spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu. - dochodzi dziewiętnasta. - dokończyła.
***
Stałyśmy z tacami, na których znajdowała się nasza dzisiejsza kolacja. Miley wzięła swoje ulubione tosty i kawałek pizzy. Ja zadowoliłam się zapiekanką i sałatką z kurczakiem. Rozglądałyśmy się po sali w poszukiwaniu naszych znajomych. Po chwili ujrzałam machającą w naszą stronę rękę.
-Dziewczyny, tutaj! - zawołała z końca sali.
Zaczęłyśmy przedzierać się przez tłum głodnych obozowiczów, co nie było łatwe.
-Wiesz, jeździmy tu od trzech lat. A nadal nie mamy stałego stolika. - szepnęła Miley w chwili kiedy jakiś chłopak o mało nie wylał na nią filiżanki z kawą.
-Uważaj jak łazisz! - bąknęła w jego stronę.
Właśnie to w Miley podobało mi się najbardziej. Była szczera do bólu i stanowcza. Nie dawała sobie "w kasze dmuchać".
Zajęłyśmy miejsca w okrągłym stoliku z Nicolą, Nate'em i Chad'em. Męska część towarzystwa zawzięcie o czymś dyskutowała.
-Ja nadal jestem za tym żeby byli wszyscy. - mówił Chad.
-Taa, nie żeby coś ale połowy tych dzieciaków nawet nie znasz. - powiedział Nate wskazując ręką na ludzi, którzy nas otaczali.
-O czym wy w ogóle rozmawiacie? - wtrąciła Miley.
-Organizujemy ognisko w ostatni dzień obozu. Co wy na to? -zapytał Nate.
-Mówiąc my, masz na myśli ty?- odparła gryząc kawałek pizzy.
-Daruj sobie Miley. - powiedział Chad.
-Może lepiej powiedz nam co tam u twojego delfina? Pogrzeb odprawiony?
Chad spuścił głowę i zrobił jedną ze swoich "sławnych" min. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-To co z tym ogniskiem? - do rozmowy przyłączyła się Nicola. - Ja jestem za. - dokończyła.
-Ale pozostaje pytanie kto ma na nim być. Wszyscy obozowicze czy tylko nasi znajomi? - zapytał Nate.
-Może po prostu cała nasza grupa? - zaproponowałam.
-To jest myśl. - pochwalił mnie Chad.
-Zawsze do usług. - zaśmiałam się.
***
Po kolacji udałam się do windy, po chwili otwierałam już drzwi pokoju numer 109. Rzuciłam się na łóżko, wcześniej odłączając telefon z ładowarki. Siedem nieodebranych połączeń od Mary. Kliknęłam na jej imię i zatwierdziłam zieloną słuchawką. Jeden sygnał, dwa, trzy, cztery.. Poczta głosowa. Odłożyłam telefon na drewniany stolik nocny i poszłam do łazienki. Spięłam włosy w wysokiego, luźnego koka i zaczęłam zmywać makijaż. Jedyne o czym marzyłam to łóżeczko i dobra książka. Wyszłam z łazienki i zaczęłam rozścielać łóżko. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę! - zawołałam nie przerywając zajęcia.
-Nie przeszkadzam? Usłyszałam cichy głos chłopaka.
-Nate.. No jasne, że nie. - odwróciłam się w jego stronę.
-Chcesz gdzieś wyjść ze mną? - w jego głosie było słychać zdenerwowanie.
-Teraz? - odparłam podchodząc do niego.
-Chyba, że nie chcesz. - spuścił wzrok.
-Jasne, ze chcę. - uśmiechnęłam się i rzuciłam na łóżko poduszkę, którą trzymałam w ręce. -Dasz mi chwilkę? - zapytałam.
-Jasne. - usiadł na fotelu w czasie kiedy ja otwierałam drzwi szafy.
-A co konkretnie masz w planach, bo nie wiem co na siebie włożyć.
-Możemy iść na spacer, na miasto, plażę... - chłopak uspokoił się.
-Wiem! - zawołałam. - Pójdziemy poserfować? Proszę, proszę, proszę. - podeszłam do niego i chwyciłam go za rękę zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
***
Dochodziła dziesiąta, kiedy byliśmy już przed hotelem. Na zewnątrz zrobiło się już zupełnie ciemno, co trochę mnie zdziwiło, bo byłam przyzwyczajona do długich, gorących wieczorów.
Zatrzymaliśmy się.
-Dziękuję Ci za dzisiejszy wieczór. Świetnie się bawiłam.
-Cała przyjemność po mojej stronie. - uśmiechnął się ukazując rządek białych zębów. Ciągle wpatrywał się w moje oczy co troszeczkę mnie peszyło. Byłam przyzwyczajona do wyjść ze znajomymi w dużej grupie, a nie nocnego chodzenia z chłopakiem, którego prawie w ogóle nie znam.
-Kiedy powtórka? - zapytał.
-To znaczy? - odparłam marszcząc brwi.
-No kiedy druga randka.
-A to była randka? - zapytałam zdezorientowana.
-No tak myślałem.
-Dobrze wiedzieć. Wiesz, ja już lepiej pójdę. - odparłam.
-Jane, ale ja nie chciałem żeby to tak wyszło. Musieliśmy się źle zrozumieć.. Czekaj, odprowa.. - mówił.
-Nie, dzięki. Sama się odprowadzę. - rzuciłam kiedy byłam już przy drzwiach.
------------------

Przepraszam za tak długą nieobecność. Ale nie miałam żadnego pomysłu na ten rozdział. Zdaję sobie sprawę, że jest beznadziejny, ale za to dłuższy od poprzednich. Męczyłam go cały piątek a dzisiaj poprawiłam. :)
Czytasz=komentujesz.
P.s: Pojawiła się zakładka Bohaterowie, zapraszam :D

7 komentarzy:

  1. Znowu nie wyświetliła mi się informacja o tym, że dodałaś nowego posta. Dziwi mnie zachowanie głównej bohaterki, czego ona się spodziewała? Przecież to ewidentnie była randka (mam nadzieję, że nie ostatnia).
    Mam nadzieję, że wpadniesz do mnie - kiedymiloscstajesienienawiscia.blogspot.com
    Pozdrawiam i ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  2. ha, dobry tekst pod koniec z tą randką :D
    rozdział bardzo fajny, pomimo kilku malutki błędów, ale wiadomo, błąd każdemu zdarzyć się może.
    Miley jest fajną postacią ;)
    zakładka "bohaterowie" również przypadł mi do gustu ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Końcowy dialog mnie rozwalił ! :D
    Boski rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny super rozdział :) Z niecierpliwością czekam na następny.
    Wkurzyła mnie główna bohaterka bo zdawała się być obrażona na Nate'a a przecież z niego to taki fajny gość! I przecież nic takiego nie zrobił....

    http://cos-dla-romantyczek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny! Czytało się bardzo szybko i przyjemnie! Ooo ognisko na koniec obozu. Świetny pomysł ;D Muszę przyznać, że zdziwiło mnie zachowanie bohaterki. Choci oczywiście o tę słynną randkę. Wydaje mi się, że zareagowała zbyt nerwowo. Przecież Nat nie chciał jej urazić. Pozdrawiam i zapraszam na: my-dreams-world-story.blogspot.com Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Jak zawsze świetny rozdział.
    I znowu przeczytałam, a zapomnniałam skomentować :) Ale już nadrabiam. Bardzo przepraszam.
    Fajne takie wspólne ognisko ze znajomymi. Może być ciekawie.
    Ja też nie rozumiem zbytnio zachowania Jane. Przecież to od razu było widać, że to taka jakby randka. Czemu tak zareagowała na to słowo. Przecież to nic strasznego. Nic złego nie zrobili. Podoba się po prostu chłopakowi i tyle.
    No, ale nic. Mam nadzieję, że to nie popsuje ich relacji.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny. Ściskam, Maarit :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Musisz byc ze mnie dumna bo po pierwsze jestem na wyjezdzie a po drugie jestem bardzo leniwa, ale przeczytałam Twoje opowiadanie. Nie powiem podoba mi się :) ale Jane sie głupio zachowała ;-; nie ładnie! Nate jest słodki :) a Miley boska! Szczera do bólu :D
    Pozdrawiam i weny zycze ;)

    OdpowiedzUsuń