19 lipca
Dochodziła 10, siedziałam w mojej ulubionej kawiarni. Co jak co, ale Latte mieli tu najlepsze w mieście. Byłam lekko skołowana. Ciągle myślałam o mojej mamie, to już prawie rok bez niej. Jak ja sobie poradziłam przez cały ten czas? Do tej pory nie miałam zielonego pojęcia. Najbardziej bolał mnie fakt, że ostatnie miesiące jej życia spędziłyśmy na ciągłych kłótniach, dosłownieo wszystko. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Może akademia sztuki to jednak dobry pomySł. W końcu matka zawsze namawiała mnie żebym sprróbowała. Może będzie mi chociaż odrobinę lżej?
Z przemyśleń wyrwał mnie głos chłopaka.
-Można?
Szybko podniosłam głowę i znieruchomiałam po tym kogo zobaczyłam.
-Jasne, siadaj Nate. -odparłam po dłuższej chwili.
-Widzę, że nie gustujemy w tych samych smakach. - powiedział po czym położył na stoliku filiżankę z Cappuccino. -Powiedz jaką kawę pijesz, powiem Ci kim jesteś - odpowiedziałam.
Zależało mi na tym aby zachować klasę, a raczej nie wyjść na idiotkę. Z tego co mówiła Miley to jego ojciec jest niezłą szychą, m.in. sponsoruje ten obóz i pokrywa koszty płyty, którą nagrywamy w tym roku. Obok Nate'a kręciło się mnóstwo dziewczyn, bądźmy szczerzy mógł mieć każdą. Szkoda tylko, że większość leciała na jego kasę zamiast intelekt.
-Wiesz, wydaje mi się, że orginał brzmiał odrobinę inaczej ale twoja wersja też jest ok. -odpowiedział i uśmiechnął się ukazując swoje białe zęby.
-Myślę, że powinniśmy już wracać. Mamy zajęcia. -powiedziałam.
-Wolisz iść na jakieś nudne zajęcia niż spędzić świetny dzień z moją zajebistą osobą?
-Mam być szczera czy miła?
-Miła. W takim razie zapraszam Cię na spacer. - wstał i pociągnął mnie za rękę.
Spacerowaliśmy grubo ponad godzinę, ciągle rozmawiając dosłownie o wszystkim. Po jakimś czasie Nate zauważył małą kręgielnie, obok parku. Spędziliśmy tam dwie godziny. Muszę przyznać, że mój towarzysz grę w kręgle miał opanowaną w stu procentach, ale raz udało mi się z nim wygrać. Następnie poszliśmy do kina na jakąś komedię. Niestety film okazał się tak bardzo do dupy, że cały seans spędziliśmy na rzucaniu pop-cornem w ludzi siedzących przed nami. Nate miał z tego ogromną frajdę, zachowywał się jak dziecko. Nie znałam go od tej strony. Było przed 16, wyszliśmy z pizzerii i usiedliśmy na ławce, na skraju parku. -Na długo przyjechałaś ? -zapytał
-Dwa tygodnie, a ty?
- Siedzę tu do połowy sierpnia. - odparł.
-W sierpniu ma chyba przyjechać druga grupa?
-No podobno tak.
Zapadła długa cisza. Wpatrywałam się w bawiące się naprzeciwko nas dziecko.
-Opowiedz coś o sobie. -zaczął.
-Ugh.. A może ty pierwszy? -zaproponowałam.
-Co chcesz wiedzieć?
-Masz rodzeństwo?
-Można tak powiedzieć- odparł.
-Gdzie mieszkasz?
-Trochę tu, trochę tam, ciągle się z ojcem przeprowadzamy.
-Dlaczego?
-Wszystko zależy od tego gdzie ojciec kręci film. Zmieniam szkołę średnio trzy razy w roku szkolnym. -To czemu nie mieszkasz z mamą?
-Mamie zawsze przeszkadzała praca ojca. Przeprowadziła się do Europy, wyszła drugi raz za mąż, z tego co wiem to ma z tym kolesiem dwójkę dzieci. Trzy lata temu nasz kontakt się urwał.
-I nie rozmawiałeś z nią przez cały ten czas?
-Próbowałem i to nie raz. Zmieniła numer telefonu. Całkowicie się od nas odcięła. Chyba zapomniała że ma syna. -zakończył.
-Kijowo, i to bardzo .. - odparłam.
-No to teraz ty.
-Miałam duży piękny dom z ogrodem, ojca słynnego chirurga, matkę dziennikarkę. Do czasu aż wszystko szlag trafił. Tata zginął w wypadku samochodowym, wracał ze szpitala, jakiś kompletnie pijany palant w niego wjechał, jemu nic się nie stało, wnioskujemy to z tego że uciekł, ale tata zginął na miejscu. Długo nie potrafiłyśmy się z mamą i siostrą pozbierać. Kiedy było już dobrze, mama zachorowała na raka, lekarze stwierdzili że nie jest złośliwy, zrobili jej operację wszystko było ok. W zeszłym roku zmarła, okazało się że był jednak złośliwy i zaatakował kilka innych organów. Razem z siostrą spędziłyśmy miesiąc w domu dziecka, potem zaadoptował nas przyjaciel mamy razem ze swoją żoną. Nadal nie mogę się pozbierać, więc mam nadzieję, że docenisz to, że Ci o tym powiedziałam.
-Wow, jesteś niesamowita ! - powiedział. - Doceniam i to nie wiesz jak bardzo.
-Cieszę się, ale teraz już naprawdę muszę iść .
- W takim razie pozwolisz że Cię odprowadzę -powiedział.
--- Przepraszam za wszystkie błędy i za to, że ten rozdział wygląda jak wygląda. Mój laptop od zeszłego tygodnia jest w serwisie więc wpis musiałam dodać przez telefon :/
Zapraszam do czytania i komentowania, dodaje mi to niesamowitego kopa! :)
Oj tam błędy błędami liczy się treść, tym bardziej, że pisałaś na telefonie. Rozdział bardzo fajny! Widzę zrobiłaś przeskok czasowy. Może to i dobrze. Życie poszło do przodu. Spotkanie z Natem, ciekawe co by na to powiedziała Miley :D Chłopak wydaje się być bardzo pewny siebie, ale nie ma sie co dziwić. Ma bogatego ojca, a za nim samym szaleje masa dziewczyn. Czekam na następny. Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale ja też mam małe problemy z Internetem. Też cieszę się, że minął już rok i dziewczyna jako tako się pozbierała. Niby Natt jest bogaty i ma wszystko, ale wydaje się być miły. Mam nadzieję, że nie będę musiała tak długo czekać na następny rozdział. Dziękuję za komentarz u mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ściskam.
Nie chcę za bardzo spamować, ale chciałam zaprosić cię na nowy rozdział http://kiedymiloscstajesienienawiscia.blogspot.com/
UsuńMam nadzieję, że ci się spodoba.
Jak z twoim laptopem? Już lepiej?
Pozdrawiam i ściskam.
Kurcze, szkoda mi głównej bohaterki. Wydaje się przygnębiona i nieswoja. Rozumiem, że tęskni za mamą i popieram ją w tym aby poszła na akademię sztuki. A Nate chyba na nią leci :)
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział, w wolnym czasie zapraszam do siebie :)
No, rozdział przyjemny i lekki. Zabieram się za następny! :)
OdpowiedzUsuńhttp://cos-dla-romantyczek.blogspot.com/